MAROŃ-PERFEKCYJNA PANI DOMU


Niesamowite jak zmieniamy się w ciągu dorastania. 
Kiedy jesteśmy dziećmi marzymy o tym by stać się kimś nietuzinkowym. Najczęściej chcielibyśmy mieć wpływ na coś wielkiego. 
Im jesteśmy więksi, nasze ambicje stają się mniejsze (ale nie zawsze, bo przecież skąd wzięli się politycy?).

Kiedy byłam mała chciałam być żoną Michael'a Jackson'a. Wystarczył magnetofon i kaseta z jego piosenkami, żeby znaleźć się przy nim.
Codziennie opowiadałam rodzicom o moich nocnych wyprawach do ukochanego.  Nie pamiętam co ze sobą "robiliśmy", pewnie zwiedzałam tę jego Nibylandię. 
Michael był moim ideałem. 
Nie rozumiałam dlaczego ludzie mówią o nim tyle brzydkich rzeczy 
(i w sumie nadal nie umiem dać im wiary).
Mniejsza o to.

Z czasem kiedy dorastałam, zaczęłam zastanawiać się jaką partnerką chciałabym być dla mojego przyszłego małżonka.
 W pewnym momencie życia miałam więcej kolegów niż koleżanek. 
To facetom się spowiadałam i to oni byli moimi pierwszymi doradcami. Z dziewczynami nie umiałam zawierać bliższych kontaktów i zawsze czułam do nich jakiś niewidzialny dystans. 
(Dopiero od jakiś 2-3 lat sytuacja uległa zmianie).
Tworzyłam więc w głowie szablon "idealnej mnie partnerki", w oparciu o doświadczenia moich kumpli. 

Teraz za to pokutuję... 
Dlaczego?

Z nauk moich kumpli płynęło wiele pożytecznych i wygodnych rzeczy, niestety wkradło się też wiele takich, które nie przystają ponoć kobiecie posiadającej rodzinę.
W efekcie, faktycznie lubię gotować, ale nie uznaję tej czynności jako mój obowiązek (fakt, kiedy nie mam dla kogo gotować jest mi smutno, więc może to nie najlepszy przykład). 

Wszystkie moje poprzednie związki rozpadały się m. in. z tego powodu, że zatracałam się w partnerze, zapominając o sobie i co najważniejsze - nie potrafiłam rzucać fochów. 
Dopiero przy Piterze nauczyłam się tej babskiej sztuczki i dziś nie mam pojęcia jak mogłam kiedykolwiek myśleć, że to bezskuteczna dziecinada (tak mi koledzy wmawiali). 
Dziś wiem drodzy panowie, że niestety męski móżdżek często nie przyswaja niewygodnych komunikatów bez tej broni - a szkoda bo te fochy strasznie wyczerpują psychicznie!

W sumie cały czas się zastanawiam, czego mi brakuje jako kobiecie? Umiem i lubię gotować (ale to już pisałam).
Nie jestem jakąś mega zazdrośnicą i nie mam pretensji do mojego faceta, kiedy raz na jakiś czas zwraca uwagę na jakąś młodą, ładną dziewczynę (no bo przecież też mam oczy!)
Myślę, że mimo wszystko jestem wyrozumiała i jak trzeba staram się spoglądać na temat oczami mojego partnera, przed wydaniem osądu. 
Mam pasję- jest nią sztuka, ale niestety nie jest to temat zainteresowań mojego partnera (ale raz udało nam się wspólnie wybrać na wernisaż- muszę więc nad tym pewnie jeszcze z mojej strony popracować). 
Jeśli chodzi o sprawy intymne, to powiedzonko, że krowa która dużo mruczy, miauczy, gdacze czy coś tam- daje mało mleka w naszym przypadku się nie sprawdza.
Poza tym, jestem taką kochaną i miłą osobą - poprostu ideał!
Jakieś wady..?
Ja i wady..? 
Ja i wady lubimy się wkluczać. :P

No i właśnie według mnie moje wady to zalety, według mojego partnera moje wady to moje wady i muszę je zwalczać, czy pracować nad nimi i takie tam... 
A wystarczyło przecież, żeby spojrzał na wszystko z mojej perspektywy!!!

Od czego by tutaj zacząć..?
Hmm... że niby źle gospodaruję moimi pieniędzmi.
Ojj nie nie nie! Ja wiem ile posiadam i świadomie podejmuję decyzję, w którym momencie pieniądze się wydaje, a w którym oszczędza. Czasami faktycznie zaszaleję i wydam więcej niż zamierzałam, ale opieram moją decyzję na fakcie rzucenia palenia papierosów. 
(Ile pieniędzy przez to zaoszczędziłam i zaoszczędzę w przyszłości- tyle mogę wydać na przyjemności. O!)

Że niby jestem melepetą i cały czas mam wypadki. 
Przepraszam najmocniej, kiedy byłam singielką nie wpadałam do półtora-metrowych wykrotów i nie miałam ani jednej kostki złamanej. Przypuszczam, że mój partner został przeklęty przez jakąś odrzuconą absztyfikantkę i teraz Ja cierpię z tego powodu, bo ma mnie to zrazić i namówić do porzucenia Pitera... 
Tak - zapewne mam rację! Inaczej być nie może. 

Że niby leniwa jestem..? 
Każdemu przydaje się trochę odpoczynku! Jedni potrzebują go więcej inni mniej. Ja jestem z tych, co potrzebują go cały czas- nic na to nie poradzę :P

A i że niby zamiast się uczyć to się lenie.
No helloł, a kiedy mam niby odpoczywać?! 
Uczę się szybko, więc po co tracić czas, jak myk w godzinkę przed egzaminem ogarnę materiału wystarczająco dużo na zaliczenie?! Phii...

Ponoć brudas ze mnie. Ale nie taki, że się nie myje. Nie, nie, wręcz przeciwnie za długo się kąpie. 
 A miej panie taki brzuchal jak ja i włosy wilkołaka na całym ciele! No w pięć minut tych chaszczy nie wytępisz..!

A, że w domu bałagan?
 No i właśnie... Ile to razy słuchałam moich kumpli marudzących, że ich kobitki ze ścierą latają od samego rana i gonią ich za skarpety na podłodze. No to stwierdziłam, że taka nie będę! 
Dom to nie muzeum! 
Umywalka to nadal miejsce na brudne naczynie (że się brudne naczynie tam zadomowiło na dłużej taki jego wybór).

Ojj pewnie znalazłoby się jeszcze wiele takich moich niby wad.
 No i dobra.. Może powinnam czasem nad sobą popracować- ale ja się i tak bardzo staram. Gdyby tak nie było pewnie żylibyśmy teraz pomiędzy tunelami z ciuchów do prania, sterty makulatury do przejrzenia i czegoś co samo już chce z domu wyjść.

Problem polega na tym, że budując "idealną mnie partnerkę" nie wpadłam na to, że zwiążę się z kimś dla kogo ten ideał pozostawia wiele do życzenia. 

Ale mimo wszystko nie jest źle... Małymi kroczkami uczę Pitera jak być nieco mniej porządnym, a on mnie eee... no też myśli, że mnie uczy i wszyscy są szczęśliwi ! ^_^ 

Bo przecież ludzie idealni, (jeśli istnieją jacyś oprócz mnie) muszą być okropnie nudni!

Na koniec muszę Wam się do czegoś przyznać. 
To marudzenie Piterowe o sprzątaniu i tak bardziej mnie rozczula niż denerwuje. 
No bo powiedzcie drogie panie, jak tu nie kochać kogoś, kto rozpoczyna Wam dzień w takim stylu? :P




1 komentarz :

  1. Teoria o absztyfikantce jest przekonująca. Poza tym z tego co widziałam, aż taką bałaganiarą nie jesteś.

    PS Te kobitki co tak wszystko sprzątają... Myślisz, że mają jakiś czujnik od tego i muszą zaspokoić swoją potrzebę sprzątania po prostu? Bo jak tak to ja chętnie jakąś przygarnę w potrzebie na kilka godzin.

    OdpowiedzUsuń

DROGI PAMIĘTNICZKU czyli z życia Maronia © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka