SZOPING BEJBE..


 Są takie momenty, kiedy jedynym sposobem na odstresowanie pozostaje szoping. 
Jakiś czas temu na jeden się wybrałam. 
Wykorzystałam pretekst, że wyrosłam z kolejnego stanika i ruszyłam do jednej z najbardziej znanych sieciówek w nadziei znalezienia taniego następcy. 
Tak się składa, że w moim mieście sieciówka ta posiada sklep kilku poziomowy, a na ostatnim piętrze jest dział dziecięcy, który nigdy mnie nie interesował. Tym jednak razem skusiłam się i postanowiłam rozeznać się w śpioszkowym temacie.
 Łooo matulu..! 
Do tej pory nie potrafiłam zrozumieć jak kupowanie szmatek dla mikrusów może być ciekawe, ale wystarczyło, że w moje łapy trafił mini dres z pingwinem i już byłam skończona.

 Nie wiem czy wiecie, ale pingwin to najseksowniejsze zwierzę na Świecie(niebawem wrócę do tego tematu).

Zatem, zamiast podejść do kasy po 20 minutach z nowym stanikiem, znalazłam się przy niej po ponad godzinnym przebieraniu i rozmyślaniu, z wielką stertą śpioszków imitujących najróżniejsze zwierzaki świata. Dodatkowo skusiłam się na jakąś nową sukienkę i nawet skarpety kupiłam. Mocno przekroczyłam ustalony wcześniej budżet. Ale wiecie jak to jest... Część rzeczy kupiłam na poczet faktu, że od kiedy jestem w ciąży nie palę dzięki czemu oszczędzam solidną kwotę każdego miesiąca, część kosztem zachcianek jedzeniowych, a jeszcze inną część po prostu kupiłam na zasadzie " najwyżej będę głodować". 
Nie jestem mądra w takich momentach. Uwielbiam zakupy i często bez opamiętania płynę z kasą. Mam potem oczywiście małe wyrzuty sumienia, ale chwila kiedy rozpakowuję torby w domu jest bezcenna. 
No więc stoję, z tą stertą ciuchów przy kasie i obsługuję mnie młody pan (w moim wieku, albo może troszeczkę młodszy). Z dużą dokładnością składa i pakuje śpioszek za śpioszkiem, a mi serducho się cieszy jak nigdy. Pęcznieje we mnie to dziwne uczucie, które zawsze towarzyszy mi podczas zakupu jakiegoś prezentu. 
Nagle, całe moje podniecenie szlag trafia...




Specjalne pozdrowienia dla pana ekspedienta ^_^

4 komentarze :

  1. Drobny Maroń + duża koza = taka sytuacja

    Zatem pamiętaj Maroniu, nie jest tak źle, po prostu nie jesteś sama. :p

    Ps. Było coś z żyrafami?

    OdpowiedzUsuń
  2. To ekspedient szczerze mówiąc strzelił gafę! Ale mimo wszystko przy obrazku niemal popłakałam się ze śmiechu bo kompletnie wstrzeliłaś się w moje poczucie humoru :x
    Pingwiny? Sexowne pingiwny? W tym zestawieniu coś mi nie gra.. najpewniej przez to, że pingwiny kojarzą mi się głównie z nauczycielką, która skacze z jednej nogi na drugą jak chodzi :p
    A jeśli chodzi o szał zakupowy do bardzo dobrze wiem co czujesz. Może w moim przypadku nie odnosi się to do ubrań, ale gdy wpadnę w dział ze słodyczami z pieniędzmi w ręce to mam ochotę obłowić się we wszystko :/ co najczęściej znacznie uszczupla moje oszczędności.. tak więc znam to uczucie i nekajace po nim wyrzuty sumienia..
    Bardzo fajny, ciekawy blog, post napisany lekko i z polotem, bardzo przyjemnym stylem c:
    Cud miód, podoba mi się.
    Pozdrawiam!
    / terryxqwas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuuuu Panie.... toż to nareszcie wie jak mnie czcić! :P Dziękujdziad z całego serducha za ten nadmiar komplementów ^_^

      Usuń

DROGI PAMIĘTNICZKU czyli z życia Maronia © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka